Daði Freyr, czyli sensacja w zielonym sweterku

Daði Freyr, czyli sensacja w zielonym sweterku

Daði Freyr co prawda nie pobił wyniku Selmy, czy Yohanny i nie stanął na najwyższym stopniu eurowizyjnego podium, ale z pewnością nie może narzekać na brak zainteresowania. To rzecz jasna zasługa talentu muzycznego, ale i… marketingowego.

Kręta droga do finału

Sympatyczny Islandczyk nie miał łatwo. Pierwszy raz pandemia pokrzyżowała plany typowanego na zwycięzcę muzyka w 2020 roku. Gdy jego piosenka „Think about things” była u szczytu popularności i udostępniali ją Russell Crowe, Jennifer Garner i P!nk, okazało się, że konkursu nie będzie.

Minął rok, Daði przyjechał do Rotterdamu z nową piosenką i… z powodu zakażenia w zespole wziął udział w konkursie z hotelowej kanapy. Mimo to, bez problemu zakwalifikował się do finałowej rywalizacji, zajmując w półfinale drugie miejsce i tracąc zaledwie 3 punkty do zwycięskiego Szwajcara. Finał Daði og Gagnamagnið również spędzili w pokojach, a mimo to ostatecznie wylądowali na czwartym miejscu. Jak to możliwe?

Zdolny muzyk i… mistrz „nieprofesjonalnego marketingu”

Oczywiście, piosenki Daðiego wpadają w ucho. Już kawałek „Is This Love?” /”Hvað með það?” z 2017 roku, synthpopowa opowieść o początkach zauroczenia, miał spore szanse na popularność. Co ciekawe, chłopak nie napisał nawet tej piosenki dla siebie, ale organizatorzy krajowego konkursu Söngvakeppnin nalegali, by to właśnie on wystąpił. Wtedy jednak Daði wraz z przyjaciółmi zajął drugie miejsce, a na Eurowizję pojechała Svala. Ale wtedy też narodził się uroczy, nerdowski wizerunek Daði og Gagnamagnið, który trzy lata później pomógł Islandczykom zdobyć światowy rozgłos. W 2017 roku po raz pierwszy zobaczyliśmy też TE stroje.

Co ciekawe, w jednym z eurowizyjnych wywiadów Daði przyznał, że charakterystyczny turkusowy kolor kostiumów wybrał, bo… nikt inny tak się nie ubiera. I pomyśleć, że teraz zielonkawe sweterki w stylu Gagnamagnið wyprzedają się na pniu!

Daði ewidentnie zauważył marketingowy potencjał turkusowych kubraczków z rozpikselowanymi twarzami, bo od tego czasu ten kolor zawsze towarzyszy występom z Gagnamagnið i… tylko im! Gdy muzyk występuje sam, widzimy go w „zwykłym wydaniu”. Turkus zdecydowanie należy do „brand booka” zespołu, który sam w sobie też jest eventem towarzysko-marketingowym.

Tylko dwie członkinie zespołu mają związek z muzyką – to siostra Daðiego – Sigrún Birna i koleżanka Hulda Kristín, które śpiewają (doskonale!) w chórku. Reszta zespołu: żona Daðiego – Árný Fjóla i jego przyjaciele: Stefán i Jóhann Sigurður nie przyznają się do żadnych muzycznych zdolności (Stefán twierdzi nawet, że ma nienajlepsze poczucie rytmu). Co więcej, na koncertach (które dawno się wyprzedały), Daði występuję z zupełnie innym zespołem. Skąd więc Gagnamagnið? To proste – Daði chciał dzielić eurowizyjną przygodę z bliskimi i zaprosił na scenę 5 osób, bo… tyle wynosi konkursowy limit 🙂 Mieli wystąpić tylko raz, ale gdy trzy lata później muzyka ponownie zaproszono do udziału w konkrusie, Gagnamagnið powrócili, niczym (to słowa Daðiego) Święty Mikołaj na Boże Narodzenie. Nikogo, kto zna się na marketingu nie powinno to dziwić – wystarczy zobaczyć występ Gagnamagnið, żeby zrozumieć, że ich uroczy, nieco nieporadny taniec i talent komediowy to połowa sukcesu. Daði, choć wyjątkowo zdolny, sam nie zrobiłby takiego wrażenia.

No właśnie – taniec to kolejny szalenie ważny element wizerunku Daði og Gagnamagnið. Nic tu się nie zgadza, a jednocześnie zgadza się absolutnie wszystko! Przecież MY też tak tańczymy! Albo przynajmniej tańczylibyśmy, gdybyśmy z przyjaciółmi poćwiczyli tydzień w garażu. Ponownie – Daði to ewidentnie wie i potrafi wykorzystać – organizując „czelendże” na Tik Toku, czy tworząc „profesjonalny” tutorial na YouTube, gdzie z temperamentem oscylującym gdzieś między Andrzejem Poniedzielskim a Dawidem Podsiadło, tłumaczy kolejne ruchu i… cytuje Shakirę („zwróćcie uwagę na biodra, bo one nie kłamią”).

Ta choreografia wygląda dokładnie na to, czym jest – na zabawę grupy bliskich sobie ludzi. Patrzmy na to i mamy wrażenie, że kibicując Daði og Gagnamagnið, kibicujemy własnym znajomym z dzieciństwa, którym jakimś cudem udało się trafić na największy muzyczny konkurs w Europie.

To wrażenie pogłębia w zasadzie wszystko, co robi Daði – włączając w to zabawne klipy, do których kostiumy częściowo stworzył z pomocą swoich bliskich, wykorzystując stare rupiecie.

Nerd alert!

Ważnym elementem wizerunku Daði og Gagnamagnið jest też nerdowski sznyt, który przejawia się nie tylko w rozpikselowanych mordkach na słynnych sweterkach, ale również… w grach. Pierwsza gra Daðiego pojawiła się już w 2017 roku i nazywała się Neon Planets. W tym roku pojawiły się kolejne: Think About Aliens (w której tworzeniu pomagał członek zespołu, Jóhann Sigurður) i Dadi Karaoke. Pierwsza z nich mocno nawiązuje do teledysku do tegorocznej piosenki „10 Years” i do idei przyjaźni, która – co widać także po rezygnacji z występu na żywo w okrojonym składzie – jest dla Daðiego szalenie ważna. Podobnie jak, oczywiście, muzyka, która w grach gra szczególną rolę. Trudno zresztą nie zauważyć, że retro-gamingowa stylistyka pobrzmiewa w utworach Daðiego – tu wszystko jest spójne, a jednocześnie nie wygląda na korpostrategię PR-ową.

Oczywiście o fanów rozpikselowanych mordek Daði też zadbał – na jego stronie można stworzyć swój własny awatar i ściągnąć go jako zdjęcie profilowe lub – jeśli akurat nie są wyprzedane – umieścić na bluzie w kultowym turkusie.

Social media ninja

Rzecz jasna Islandczyk równie dobrze radzi sobie z nowocześniejszą technologią i doskonale umie wykorzystać media społecznościowe. Na YouTube często wrzuca covery popularnych utworów (także eurowizyjnych). Pokusił się nawet o przeróbkę hitu „Jaja Ding Dong” z netflixowego filmu o Eurowizji, choć zrobił to z (jawnie udawaną) niechęcią.

Muzyk często sam odpowiada na komentarze i dziękuje twórcom innych kanałów za dobre słowa o jego utworach.

Kiedy pandemia uniemożliwiła Daðiemu koncerty, stworzył specjalny virtual tour i nakładkę AR (augumented reality – rozszerzona rzeczywistość) na kamerkę, dzięki której można zobaczyć Islandczyka siedzącego na środku naszego pokoju.

Ale na tym nie koniec. Tworząc „10 Years” Daði wpadł na genialny pomysł – poprosił swoich fanów, aby dograli partie chórków, które rzeczywiście zostały wykorzystane w finalnej wersji piosenki. Oczywiście każda taka osoba (a było ich około tysiąca) z radością podzieliła się utworem ze znajomymi, zwiększając zasięgi. Daði przypomniał o tym zresztą w dzień finału Eurowizji, zauważając, że w rywalizacji Islandię reprezentuje 1005 osób 🙂 A kilka dni temu zaproponował stworzenie nowego teledysku do piosenki, zmontowanego z nagrań tańczących fanów i fragmentów wspomnianego virtual tour.

No cóż, choć laury zwycięzców spoczęły na skroniach Włochów z Måneskin, mistrzem marketingu z pewnością jest kto inny 😉

[Zdjęcie pochodzi z teledysku do piosenki „10 Years”]

Previous Nordyckie tradycje świąteczne od A do Z

About author

You might also like

Islandia 0 Comments

Lopapeysa – kultowy islandzki sweter

Musiałeś go kiedyś widzieć. Charakterystyczny wełniany sweter z półokrągłym wzorem na klatce piersiowej jest rozpoznawalny na całym świecie. Pojawia się na zdjęciach, w filmach, teledyskach, reklamach – dosłownie nie sposób

Bez kategorii 3 komentarze

Hjónabandssæla, czyli przepis na „szczęśliwe małżeństwo”

W Polsce możemy się właśnie cieszyć sezonem na rabarbar. Czy wiedzieliście, że to warzywo (tak, rabarbar jest warzywem!) jest też bardzo popularne na Islandii? Jednym z lubianych rabarbarowych smakołyków jest

Islandia 0 Comments

Hálfmánar, czyli świąteczne kruche półksiężyce [przepis]

Bajecznie kruche i słodkie hálfmánar, czyli “półksiężyce” to jedne z bardzo lubianych świątecznych słodyczy. W większości przepisów wypełnia się je konfiturą rabarbarową (rabarbar jest szalenie popularny w Islandii!), ale można

0 komentarzy

Brak komentarzy (jeszcze)!

Skomentuj jako pierwszy!

Skomentuj